Jesienne gotowanie

Minął już nam okres wakacji, zawitała jesień. Robi się coraz zimniej i zbliża się do nas powolutku zima (oby dopisała w tym roku pogoda, i aby była mroźna a nie mokra ;) ). Wróćmy do gotowania. Tak długo zabierałam się do tego posta, że aż wstyd przyznać. Jesień zaczęłam zupą ziemniaczaną. Wyszła przepyszna. Gotowałam ją już dwa razy. Poniżej podaję przepis.

Zupa ziemniaczana z chrupiącymi skwarkami

Składniki:

  • 0,5 kg ziemniaków (najlepiej wczesnych)
  • 0,5 l wywaru warzywnego lub wody
  • 10 dag szynki szwarcwaldzkiej lub wędzonego boczku
  • 2 łyżki oleju
  • cebula. por
  • ząbek czosnku
  • marchewka (najlepiej wczesna)
  • łyżeczka suszonego majeranku
  • 2 ziarenka ziela angielskiego
  • listek laurowy
  • sól morska i pieprz czarny
  • 4 łyżki śmietany
  • posiekany szczypior lub koperek
Sposób przygotowania:

Szynkę/ boczek kroimy w kosteczkę, wrzucamy do rondla na lekko rozgrzany olej, smażymy aż się zarumieni. Skwarki przekładamy do miseczki. W rondlu na niewielkim ogniu szklimy cebulę pokrojoną w kosteczkę. Kiedy cebula się zeszkli dodajemy pokrojony w pół talarki por i przeciśnięty przez praskę czosnek, zwiększamy ogień, smażymy pół minuty. W tym czasie ziemniaki szorujemy, nie obieramy (jeśli nie mamy wczesnych należy je obrać) i kroimy w kosteczkę. To samo robimy z marchewką. Do rondla z porem i cebulą wrzucamy pokrojone ziemniaki i marchewkę. Smażymy ok. 10 minut często mieszając. Podlewamy warzywa wodą/ wywarem warzywnym, doprawiamy solą, dodajemy ziele angielskie, liść laurowy. Gotujemy ok. 10 minut, do miękkości ziemniaków (pilnujemy aby się nie rozgotowały). Jak ziemniaki zmiękną dodajemy majeranek przetarty między dłońmi. Zestawiamy zupę z gazu, dodajemy zahartowaną śmietanę, mieszamy, doprawiamy pieprzem. Zupę podajemy okraszoną skwarkami i posypaną zieleniną.

Przepis zapożyczyłam ze strony zakochane w zupach.

Moja wersja zupy ziemniaczanej.

Jesienią przyszedł też czas na słodkości. Były dwie wersje tarteletek. Jedne z nadzieniem czekoladowym, a drugie na creme pattissiere ze śliwkami i bezą. Ciasto mi zostało z poprzednich przepisów. Leżało sobie w zamrażalniku i wreszcie przyszedł czas by je zużyć. Przepis na spód do tarty/ tarteletki znajdziecie tutaj.

Tarteletki czekoladowe

Składniki (na nadzienie):

  • 90 g margaryny
  • 100 g płynnej, słodkiej śmietanki 30 - 36%
  • 350 g gorzkiej czekolady
  • 3 łyżki whisky (ja dodałam koniaku)
Sposób przygotowania:

Czekoladę posiekać na małe kawałki. Odstawić na bok. Margarynę i śmietanę zagotować, aż margaryna się rozpuści. Dodać posiekaną czekoladę i dokładnie wymieszać, do rozpuszczenia czekolady. Na końcu wmieszać whisky (w moim przypadku koniak).
Nadzienie wyłożyć na uprzednio upieczone spody od tarteletek. Wstawić na co najmniej 2 godziny do lodówki.

Całkowity przepis znajdziecie na stronie domowe wypieki.

Poniżej wstawiam zdjęcia.

Po prawej widzicie ją po przekrojeniu.
Te tarteletki wyszły bardzo czekoladowe. Są bardzo dobre. Oczywiście jeśli ktoś nie lubi gorzkiej czekolady może ją zastąpić mleczną. Ja osobiście innej już nie jadam, jak tylko gorzką. Jak widzicie forma na te tarteletki nie jest typowa. Ciasto wyłożyłam w kokilkach do crème brûlée. 

Drugi przepis!

Tarteletki z kremem pattissiere, śliwkami i bezą.

Składniki na krem:
  • 250 ml mleka
  • pół laski wanilii
  • 3 żółtka
  • 50 dag cukru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżeczki masła
Sposób przygotowania:

Żółtka należy ubić z 1/3 cukru na puszystą masę. Następnie dodajemy mąkę i delikatnie miksujemy, aż do całkowitego połączenia. W rondlu podgrzewamy mleko z laską wanilii i resztą cukru, aż do zagotowania. Gdy mleko zacznie się gotować należy przelać je powoli do żółtek, jednocześnie mieszając do uzyskania jednolitej masy. Po czym przelać całość do rondla i podgrzewając na nie wielkim ogniu, ciągle mieszać trzepaczką . Krem powinien wyraźnie zgęstnieć.
Przygotowany krem wykładamy na wcześniej upieczone spody. Następnie kładziemy wydrylowane śliwki. Zabieramy się za zrobienie bezy.

Składniki na bezy:
  • 3 białka (zostają nam z kremu) 
  • 120 g cukru
Białka ubijamy na sztywną masę. Do ubitych białek dodajemy stopniowo cukier. Bezę układamy na przygotowane tarteletki i pieczemy w 200 stopniach C przez 10 - 15 minut do zarumienienia bezy.

Przepis znalazłam tutaj.

A to moja wersja babeczek.

Smacznego!

Brak komentarzy

Prześlij komentarz